prof. Ryszard Terlecki pod namiotem Solidarnych 2010 cz. 3 – O lustracji
Filed under: Filmy, Video | Leave a comment »
Filed under: Filmy, Video | Leave a comment »
Adam Dziuba, Mariusz Mrzyk
Skala i metody inwigilacji Uniwersytetu Śląskiego w latach osiemdziesiątych
(fragmenty)
Uniwersytet Śląski (USl.) powstał na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów w czerwcu 1968 r. z połączenia działającej w Katowicach .Filii Uniwersytetu Jagielońskiego z Wyższą Szkolą Pedagogiczną. Pracę na czterech wydziałach uczelni podjęło 247 nauczycieli akademickich (w tym 13 profesorów i 23 docentów), kształcących 5473 studentów na studiach dziennych, wieczorowych i zaocznych. Utworzenie uczelni wynikało przede wszystkim z dążenia lokałnych elit Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) do wykreowania swoistej alternatywy dla pobliskiego krakowskiego ośrodka naukowego, ale należy też docenić autentyczne dążenie lokalnej społeczności do posiadania własnej instytucji naukowej o poważnej randze.
Uniwersytet w latach siedemdziesiątych znacznie się rozwinął. Pod koniec dekady na dziewięciu wydziałach, zlokalizowanych w Katowicach i Sosnowcu, studiowało przeszło 12 tyś. studentów (w tym około 7500 na studiach stacjonarnych), kadra naukowo-dydaktyczna składała się z 1365 pracowników (wśród nich około 170 docentów i profesorów), zaś personel pomocniczy (administracja, pracownicy inżynieryjno-techniczni i obsługi, służba biblioteczna, oficerowie Studium Wojskowego) liczył 1625 osób.
Od samego początku szczególną rolę w funkcjonowaniu uczelni odgrywała PZPR. Do schyłku lat siedemdziesiątych korzystała nawet z monopolu na organizowanie swych struktur na UŚL; z działań takich były natomiast wykluczone Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. Partia chciała mieć także istotny wpływ na przebieg procesów dydaktycznych w myśl przytoczonych przez prof. Witolda Nawrockiego (pracownika USL, desygnowanego do najwyższych władz PZPR) słów Lenina: „pracę pedagogów w socjalistycznej oświacie należy widzieć następująco: specjaliści pracują pod kierownictwem komunistów, a o treściach nauczania nauk społecznych i filozofii decydują komuniści”.
Odgrywała istotną rolę w doborze kadr i kluczową w nominacjach na stanowiska w uczelnianych władzach. Opiniowała wnioski o awans naukowy. Ze swych przywilejów zrezygnowała dopiero w październiku 1989 r., gdy I sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR, w imieniu uczelnianej organizacji partyjnej wystąpił do rektora z oficjalnym zrzeczeniem się prawa współdecydowania w kwestiach kadrowych.
Uniwersytet, nawet wtedy, gdy dominacja PZPR wydawała się niezagrożona, był terenem intensywnie penetrowanym przez Służbę Bezpieczeństwa. W jej rozumieniu stanowił „ochraniany obiekt”, czyli według esbeckiej definicji „jednostkę organizacyjną administracji państwowej, gospodarki, nauki, kultury, środków masowegoprzekazu i instytucji społecznych,spełniającą szczególne znaczenie w programowaniu i realizacji społeczno-ekonomicznego rozwoju kraju, wytyczonego programem i uchwałami partii i rządu”10.
Zgodnie z pragmatyką organów bezpieczeństwa „ochraniany obiekt” otaczano działaniami operacyjno-profilaktycznymi, którymi na USl. objęto studentów, kadrę naukowo-dydaktyczną, w tym wybitnych naukowców, osoby dopuszczone do prac tajnych oraz takie, które kontaktowały się z obywatelami państw zachodnich; SB realizowała wobec uczelni „całokształt przedsięwzięć mających na celu niedopuszczenie do prowadzenia przez osoby z tego środowiska {tutaj USl.} działalności sprzecznej z programem i uchwałami Partii i Rządu w sferze polityczno-ideologicznej”1.
Funkcjonariusze kontrolowali ponadto różne imprezy, konferencje, sesje naukowe, zjazdy z udziałem naukowców i studentów w ramach odrębnych spraw obiektowych. Jako „obiekty” były także traktowane różne inne zjawiska, sytuacje czy tez środowiska związane z życiem akademickim, np. domy studenckie, organizacje studenckie, coroczne praktyki studenckie, grupy studentów-obcokrajowców.
Już od samego początku istnienia uczelni SB umacniała swoje wpływy w jej środowisku, a opinia służb miewała znaczenie przy ocenie kandydatów do pracy naukowej i dydaktycznej’^. Niektórzy pracownicy nowo tworzonych wydziałów i instytutówbyli wykorzystywani już wcześniej w różnych sprawach operacyjnych, w ich teczkach nierzadko znajdują się bardzo pochlebne oceny dotyczące wykonywanych przez nich czynności. Przykładowo jeden z pierwszych prodziekanów utworzonego w 1973 r. Wydziału Nauk Społecznych był długoletnim tajnym współpracownikiem ukrywającym się pod ps. „Asystent” i „Wiktor”. Osób tego pokroju było oczywiście więcej, a i w późniejszych latach miały spory wpływ na rozpoznanie sytuacji na uczelni,
Wkrótce po powstaniu US1. funkcjonariusze „ochraniającego” go Wydziału III SB w Katowicach otrzymali organizacyjny instrument do koordynacji działań obserwacyjnych i operacyjnych w środowiskach naukowych w postaci zarządzenia nr 015/70 dyrektora Departamentu III MSW. Na jego podstawie założono sprawę obiektową (SO) o krypt. „Uniwersytet”, którą od 14 kwietnia 1971 r. pod numerem rejestracyjnym 19956 prowadził katowicki Wydział III SB. Założono wówczas także sprawy obiektowe na inne śląskie uczelnie; wszystkie dokumenty zniszczono w styczniu 1990 r…..
………………..
Już w latach siedemdziesiątych część pracowników naukowych uczelni była inwigilowana przez SB także z powodu podejrzeń o „nieprawomyślne zachowania”, ale prawdziwy bunt uniwersytetu w latach 1980—1981 na zawsze zniszczył mit „czerwonej uczelni”. Skali represji z okresu stanu wojennego i liczby internowanych wśród pracowników i studentów Uniwersytetu Śląskiego nie sposób porównać z represjami na którejkolwiek innej wyższej uczelni w Polsce”. Dla władz i Służby Bezpieczeństwa niepokojące były również rozmiary oporu opozycyjnych struktur studenckich, konspiracyjnej „Solidarności” lub „Solidarności Walczącej”, jak też prób legalnej walki z systemem.
Szczyt represji nastąpił w łatach 1983—1984. Później SB stopniowo ograniczała swe działania wobec pracowników naukowych UŚL, koncentrując się na antystemowych inicjatywach studentów. Aby wykazać, że opozycyjne nastroje wśród pracowników uniwersytetu zostały przezwyciężone, funkcjonariusze SB uciekali się nawet do fałszowania danych; przestali zauważać, że w Instytucie Fizyki narodziła się i okrzepła prawdziwa enklawa niezależności.
Zanim jednak doszło do ostatecznego upadku systemu naukowcy byli szantażowani, łamani, okłamywani; wykorzystywano przeciwko nim cały arsenał metod wypracowanych w ciągu kilkudziesięciu lat funkcjonowania tajnych służb. Mimo wielu dramatycznych wydarzeń nie udało się ani zniszczyć ducha buntu, ani okiełznać naukowców.
Filed under: Bibliografia, Cytaty, Nauka w PRL, Ośrodek śląski, Teksty - media | Tagged: inwigilacja, kadry, PZPR, SB, Uniwersytet Śląski | 2 Komentarze »
Filed under: Filmy, Video | Tagged: prof. Zdzisław Krasnodębski | Leave a comment »
Filed under: Bibliografia, Nauka w PRL, Teksty - media, Weryfikacja kadr | Tagged: elity | Leave a comment »
Elita z nadania okupanta
(czyli próba wytłumaczenia dlaczego elity akademickie tak się boją lustracji)
z: Rafał A. Ziemkiewicz – Tak zwana elita w amoku. Uważam Rze, 13/2011
…. ‚Polska – wskażmy wreszcie praprzyczynę aberracji – jest krajem postkolonialnym. Krajem, w którym hierarchia społeczna nie ukształtowała się sama z siebie, a elita społeczeństwa nie powstała z tych, którzy potrafili się przebić dzięki swoim zdolnościom, przedsiębiorczości czy pracowitości.
Jak w każdym kraju okupowanym, w PRL elita została utworzona przez okupanta – z kolaborantów. Zwykle na zasadzie doboru negatywnego. Najwyżej awansowali ci, którzy nie mieli moralnych hamulców w wysługiwaniu się reżimowi, którzy wszystko zawdzięczali okupantowi. A jednocześnie niedobitkowi potomków elity przedwojennej, elity Polski niepodległej na różne sposoby mszczono, w najlepszym wypadku wyznaczając określony pułap, powyżej którego awansować nie mogli.
Przez półwiecze stopniowo tracącej zęby komunistycznej dyktatury zdołano w ten sposób wyhodować niespotykaną w krajach wolnych elitę głęboko skonfliktowaną ze społeczeństwem, któremu miała przewodzić. Przypisała ona sobie miano i tradycję dawnej polskiej inteligencji, specyficznej grupy społecznej, która w krajach naszego regionu zastępowała w XIX w. zachodnią klasę średnią, ale jej etosu odziedziczyć nie była w stanie. Etos ten był bo-wiem etosem służby społeczeństwu i stanowiącej cel inteligenckich dążeń niepodległości, kojarzonej z zaprowadzeniem społecznej sprawiedliwości. Natomiast wytworzona przez PRL „inteligencja pracująca” ufundowana była na poczuciu wyższości wobec ogółu, wyższości, do jakiej odczuwania zdolni są tylko ludzie pochodzący ze świeżego awansu.
Elity kraju wolnego, normalnego, nie mają powodu ani przeżywać swej wyższości wobec tych, którzy do elity nie należą, ani się ich lękać. W poddanej przez wiele lat komunistycznej socjotechnice Polsce jest zupełnie inaczej. Jerzy Dobrowolski, znakomity, zmarnowany w socjalizmie artysta, potomek przedwojennego oficera, typowy przedstawiciel niszczonej przez komunistów inteligencji prawdziwej, podsumował tę PRL – owską elitę zwięzłym stwierdzeniem: „ludzie zdolni jedynie do naprzemiennego odczuwania strachu i pogardy”.
Taką właśnie warstwę społeczną, obsługującą państwową maszynerię, odziedziczyła wolna Polska po PRL. Polityczne przepychania w komitecie stworzonym dla przejęcia władzy przez Lecha Wałęsę sprawiły, iż jedna z grup ważnych w ruchu opozycyjnym złożyła tej PRL-owskiej elicie szczególną ofertę: ochrzcimy was swoimi nazwiskami bohaterów walki z reżimem, udzielimy przysługującej nam sakry ludzi przyzwoitych, uchronimy przed jakimikolwiek rozliczeniami.
Nikt wam nie każe się spowiadać z tego, co robiliście w PRL i czemu zawdzięczacie swą uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie.
Nikt nie każe się wam korzyć, sypać popiołu na głowy, nie mówiąc już o usuwaniu ze stanowisk.
Ale w zamian uznacie bezwzględnie nasz autorytet, nas będziecie od dziś czcić i słuchać. A my, waszymi rękami, bo przecież władzę sprawuje się poprzez elity, dokonamy modernizacji Polski w duchu oświeceniowych, lewicowych idei, i przekształcimy ją w państwo nowoczesne.’
Filed under: Cytaty, Historia nauki, Nauka w PRL, Teksty - media, Weryfikacja kadr | Tagged: elita | Leave a comment »
Rytualny taniec –DOROTA GAWRYLUK, Uważam Rze, nr. 13, 2011
….’ Gdyby ktoś naprawdę chciał szarpnąć cugle wymiaru sprawiedliwości, zrobiłby to już dawno. Wystarczyłoby zadać proste pytanie – dlaczego jest tak, jak jest? Tyle że stawianie takich pytań jest niebezpieczne dla tych, którzy tańczą ten rytualny taniec. Bo to przecież oni sprzeciwiają się lustracji. Bo trudno, by umoczeni jeszcze w poprzedni system sędziowie skazywali podobnych sobie. Nie sądzili więc, bo sami nie chcieli być sądzeni.
Zresztą problem nie dotyczy tylko sędziów. Podobny wciąż ma świat nauki. Tu też nie nastąpiło ozdrowieńcze oczyszczenie. W efekcie ci, którzy w czasach PRL byli przyzwoici i stracili miejsca na uczelniach, często ich już nie odzyskali. Są one zajęte również przez współpracowników SB.
Henryk Wujec tłumaczył ostatnio, że nie można tolerować takiego rozmycia moralnego, w którym nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, w którym nie ma nagrody i kary. Tylko dlaczego nie pójdzie o krok dalej i nie zapyta, kto jest za to rozmycie odpowiedzialny. Trudno się zatem dziwić, że zniecierpliwieni czekaniem na systemową sprawiedliwość obywatele zaczęli jej szukać sami. I tak prof. Kazimierz Świrydowicz na własną rękę zbadał stopień inwigilacji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Okazało się, że na początku lat 80. ubiegłego wieku działała tam setka donosicieli. Miała ich wytropić w III RP specjalnie w tym celu powołana komisja uczelniana, ale nie udało się. Komisja przez cztery lata nie osiągnęła nic, choć IPN dysponuje odpowiednią dokumentacją. Sięgnął więc po nią zniecierpliwiony prof. Świrydowicz i wyda na ten temat książkę. Łatwo możemy przewidzieć, jak zostanie przyjęta i jaki wokół niej odbędzie się taniec.’
♣
♣
P.S.
Dorota Gawryluk widzi rzeczy takimi jakimi one są. Po 89 r. odwilż nie nastąpila ! Dla przyzwoitych i wyeliminowanych w PRL z uczelni w III RP nie ma miejsca. ‚Solidarność’ nauki o takich ‚nieudaczników’ się nie troszczy/-ła, zresztą zgodnie ze strategią okrągłostołową brała udzial w akcjach na rzecz nieprzywracania na uczelnie niewygodnych, wyrejestrowanych z systemu w ramach wielkiej czystki akademickiej w latach 80-tych.
„S” heroicznie natomiast walczy do dziś aby beneficjentom systemu PRL ( też TW, k.o., OZI . tow., itp. itd.) żyło się jak najlepiej. Komisje uczelniane nie są w stanie poznać historii swoich uczelni i mimo tych nieumiejętności mają się dobrze na uczelniach, podobnie jak profesorowie-‚historycy’, którzy nie są w stanie w historii uczelni rozpoznać stanu wojennego, ani jego skutków. Chyba standardową metodą badań na uczelniach jest szukanie pokrzywdzonych poprzez zwracanie się jedynie do beneficjentów, bo pokrzywdzeni są chyba uważani za
niewiarygodnych.
(m.in.
POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII,
Solidarność UJ a CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI
Filed under: Nauka w PRL, Ośrodek poznański, Teksty - media | Tagged: historia, inwigilacja, PRL | 1 Comment »
3 maja 1946 r. W Krakowie,
czyli ‚orgia patriotyczna’ wg budowniczych Polski Ludowej.
z: Stanisław Murzański – Sojusz nieczystych sumień . Arcana, 2010
Ciągłość polskiej państwowości, ale tylko ona, uległa zerwaniu wraz z cofnięciem w 1945 r. uznania Rządowi RP na uchodźctwie przez sojuszników z lat wojny i uznaniu przez nich utworzonego przez komunistów Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Nie złamało to jednak ducha w narodzie i nie zabiło nadziei; świadczyło o tym zarówno to, co wydarzyło się 3 maja 1946 roku w Krakowie, gdy wbrew zakazowi władz, po Mszy św. z kościoła Mariackiego wyruszył na miasto tradycyjny pochód, jak i prawdziwe wyniki „referendum ludowego”.
Dla opisania tego, co wydarzyło się 3 maja w Krakowie posłużę się przewrotnie fragmentem gniotą socrealistycznego Tadeusza Konwickiego. A oto jak ów pochód widział bohater utworu, Porejko:
„Mogłem z boku, na zimno, przypatrywać się ogólnej rui politycznej, jak chociażby tej z maja 1946 roku. Był to dzień święta narodowego, które patronowało reakcji przez swawolny żart historii. [..,] Gdy znalazłem się na ulicy, ujrzałem olbrzymi potok tłumu spływającego Basztową wzdłuż Plantów. Jedni śpiewali, drudzy wrzeszczeli coś w nieprzytomnym uniesieniu, inni jeszcze płakali bezmyślnym płaczem. Na czele pochodu szły dzieci powiewając biało-czerwony-mi chorągiewkami, dalej kuśtykali inwalidzi, a za nimi waliła zwarta masa ludzi niosąca wysoko na ramionach ogłupiałego żołnierza amerykańskiego, który wymachiwał proporczykiem amerykańskim i polskim. […] Była to prawdziwa orgia patriotyczna, którą kierowało prawo tłuszczy. Lecz impuls był dobrze zorganizowany, o czym świadczył porządek pochodu”. (Tadeusz Konwicki – Z oblężonego miasta. Iskry. Warszawa 1956 s.186)
Kto tę „ruję polityczną” i „orgię patriotyczną” zorganizował – Konwicki nie napisał, ale bezpieka i prasa nie miały wątpliwości, że stały za tym PSL, WiN i w ogóle najczarniejsza krakowska reakcja. Wprawdzie tego rodzaju „zakazane” pochody odbyły się wówczas w kilku innych większych miastach, ale zajścia w Krakowie miały najgwałtowniejszy przebieg (rozpędzenie czołgami), pociągnęły za sobą aresztowanie stu kilkudziesięciu studentów, postawienie części z nich przed sądem, a prasa współodpowiedzialnością obciążywszy wychowawców tej młodzieży, profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, domagała się ich usunięcia z uczelni.
Jest nie bez znaczenia, gdy próbuje się poddać ocenie rolę, jaką w podboju Polski i jej zniewalaniu odegrała część – i to nie bagatelna – intelektualnej elity, podjąwszy współpracę z marksistowską „Kuźnicą”. Jej zespól redakcyjny już na samym początku, w 1945 roku – kiedy tysiące młodych Polaków zaludniło lasy, by się uchronić przed wywózką na Wschód, aresztowaniem, lub by podjąć beznadziejną walkę w imię ideałów, które przyświecały im w latach wojny – zwracał się do ministra oświaty, by „zechciał wejść w analizę przebiegu i motywów tego, co dzieje się na UJ i zapobiec nieopatrznym wpływom niektórych profesorów”.
Wydarzenia z 3 maja i aresztowania w ich następstwie przeprowadzone wśród studentów dowiodły, że na uniwersytecie „źle się dzieje”, ale wysłanie czołówki polskich uczonych na zieloną trawkę jeszcze się odwlekło.
♣
Działalność operacyjna aparatu bezpieczeństwa wobec Karola Wojtyły była niezwykle rozbudowana i różnorodna. Najstarsze jej ślady odnalezione w archiwaliach Instytutu Pamięci Narodowej pochodzą najprawdopodobniej z 1946 r., gdy na liście osób przeznaczonych do rozpracowania znalazło się nazwisko Wojtyły, będącego jeszcze klerykiem arcybiskupiego seminarium w Krakowie (zob. dokument nr 1). Dokument ten nie jest datowany. Jednak podana przy nazwisku Wojtyły informacja mówiąca, że jest klerykiem i mieszka w budynku krakowskiego seminarium duchownego pozwala dość precyzyjnie określić przedział czasowy, w jakim ten dokument mógł powstać. Musiało to być pomiędzy styczniem 1945 r. — ściślej rzecz biorąc po 18 stycznia, czyli po zajęciu Krakowa przez wojska sowieckie, gdy krakowscy klerycy przenieśli się z pałacu arcybiskupiego przy ul. Franciszkańskiej 3 do opuszczonego przez SS gmachu seminarium pod Wawelem — a 1 listopada 1946 r., gdy kleryk Karol Wojtyła otrzymał święcenia kapłańskie z rąk księcia kard. Adama S. Sapiehy.
Jest pewien powód, dla którego mógł znaleźć się na liście studentów niebezpiecznych dla ludowego państwa, i to powód najbardziej prawdopodobny, potwierdzany wspomnieniami osób pamiętających tamte wydarzenia. 3 maja 1946 r. funkcjonariusze UB brutalnie zaatakowali obchodzących narodowe święto studentów krakowskich uczelni. Uformowany po mszy patriotyczny pochód szedł pod sztandarami akademickimi, zaś organizatorami byli członkowie Bratniej Pomocy kierowani przez Jana Deszcza. Wiceprezesem zarządu tej organizacji na UJ — do 28 maja 1946 r. — był Karol Wojtyła. 3 maja 1946 r. w Krakowie aresztowano, według różnych źródeł, od kilkuset do półtora tysiąca osób.
w: Praca zbiorowa pod redakcją ks. Józefa Mareckiego i Filipa Musiała – KU PRAWDZIE I WOLNOŚCI
Czesław Brzoza, 3 Maja 1946 r. w Krakowie. Przebieg wydarzeń i dokumenty, Kraków 1996.
Filed under: Cytaty, IPN, Ośrodek krakowski, Wystawy | Tagged: 1946, 3 maja | 3 Komentarze »