Uniwersytet w Poznaniu [UAM] w czasach instalacji systemu komunistycznego
w: Dzieje Uniwersytetu w Poznaniu w latach 1945‒2019 pod redakcją
Stanisława Jankowiaka i Tomasza Schramma. POZNAŃ 2019
https://press.amu.edu.pl/pl/dzieje-uniwersytetu-w-poznaniu-w-latach-19452019-5252.html
Odbudowa uczelni w nowej powojennej rzeczywistości niosła ze sobą poważne zagrożenia dla jej niezależności. Dla ówczesnych władz Uniwersytet miał stać się elementem nie tylko kształcenia, ale i wychowywania młodego pokolenia zgodnie z potrzebami komunistycznej władzy. Tymczasem dla nikogo nie było tajemnicą, że nie tylko przedwojenna kadra profesorska, ale i poznańscy studenci sympatyzowali z najsilniejszym w Wielkopolsce ruchem narodowym.
Władze państwowe uznały więc, że Uniwersytet służy „wrogom klasowym”. Kadrę profesorską oskarżano wprost o wspieranie opozycji. Stąd też zainteresowanie uczelnią ze strony władz politycznych było bardzo duże. Wpisywało się ono w toczoną w tym okresie walkę o władzę w Polsce. Rządząca partia miała jak najgorszą opinię o przedwojennych profesorach. Kierująca pionem społeczno-politycznym Julia Brystygierowa nie pozostawiała co do tego żadnych wątpliwości. Twierdziła m.in., że „polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje jej zlikwidowanie. Jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji, eksterminując inteligencję i opóźniając rozwój gospodarczy kraju. Należy wytworzyć system terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie”.
…… W 1945 r., 22 lipca, podczas wiecu z okazji Narodowego Święta Odrodzenia Polski, ówczesna sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Partii Robotniczej w Poznaniu, Maria Kamińska, oskarżyła środowisko uniwersyteckie o „brak właściwej postawy politycznej”.
W odpowiedzi Senat UP uchwalił stanowczy protest przeciwko tym zarzutom. Podkreślano w nim, że poznańskie środowisko naukowe poniosło poważne straty osobowe w czasie wojny. Dodawano, że w trudnej sytuacji uczelnia podjęła wysiłki, zmierzające do naprawienia wieloletnich szkód w zdobywaniu wiedzy przez młodzież, a nawet włączono się w akcję żniwną, by pomóc wsi. „W tych warunkach i okolicznościach – stwierdzała uchwała – zarzuty padłe w dniu 22 lipca 1945 r. są nad wyraz dla Uniwersytetu i młodzieży krzywdzące i Senat akademicki UP przeciw nim zakłada stanowczy protest”.
Obiektem szczególnej, organizowanej przez władze polityczne ofensywy stał się pierwszy powojenny rektor prof. Stefan Dąbrowski. Na początku 1946 r. pod jego adresem pojawiło się sporo zarzutów, kierowanych nawet przez niektórych posłów do Krajowej Rady Narodowej jak i Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu. Głównym zarzutem była zgoda rektora na zorganizowanie w Poznaniu zjazdu i modlitwy młodzieży katolickiej w listopadzie 1945 r.
Była to młodzież skupiona w Akademickich Komitetach Ślubowań Jasnogórskich. By umożliwić studentom uczestnictwo w zjeździe, rektor Dąbrowski nie tylko zawiesił na dwa dni zajęcia dydaktyczne, ale sam wraz z młodzieżą brał udział w odbywających się w klasztorze oo. Dominikanów spotkaniach i mszach. Niechęć władz wynikała z generalnie negatywnej oceny postawy rektora, który nie bał się mówić prawdy i nie krył swych przekonań. Dał temu wyraz podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Bohaterów na Cytadeli, mówiąc o zakłamaniu w świecie powojennym, dodał także, że 22 VI 1941 r. Niemcy zaatakowały Rosję sowiecką, łamiąc zawarty między obu państwami pakt o przyjaźni. Wystąpienie to zostało ostro skrytykowane podczas obrad KRN w Warszawie 29 grudnia. Głos zabierał w tej sprawie I sekretarz KW PPR w Poznaniu, Jan Izydorczyk. Krytyka taka pojawiła się także podczas obrad WRN w Poznaniu, 7 I 1946 r. Na dodatek rektor Dąbrowski udzielił 17 I 1946 r. wywiadu przedstawicielom angielskiej Izby Gmin, w którym odniósł się do sytuacji w Polsce. To w ocenie władz było już poważnym naruszeniem zasad i sprawą profesora zainteresował się Urząd Bezpieczeństwa w Poznaniu, nie udało się im jednak zgromadzić obciążających Dąbrowskiego materiałów. Przeciwko profesorowi wystąpiło także współpracujące z komunistami kierownictwo poznańskiej Polskiej Partii Socjalistycznej. ….Rektor usłyszał od premiera, że jego postawa została uznana za antypaństwowe przestępstwo. ……Ocenę postawy rektora przygotował prof. Kotarbiński, który dwukrotnie (w maju i czerwcu 1946 r.) przebywał w Poznaniu. Sprawozdanie ze swych prac przedstawił 1 VII 1946 r. Było ono bardzo wyważone i generalnie przychylne wobec Dąbrowskiego; podkreślono w nim, że rektor jest w Poznaniu bardzo szanowany za prawość, odwagę i umiłowanie ojczyzny. W tej sytuacji Senat UP zaakceptował sprawozdanie i jednocześnie stanął w obronie swego rektora….. Krótko po odejściu ze stanowiska prof. Dąbrowski zachorował i 23 II 1947 r. zmarł. Jego pogrzeb był ogromną manifestacją. ….Przypadek prof. Dąbrowskiego nie był odosobniony ani w Poznaniu, ani w Polsce. Funkcjonariusze UB gromadzili informacje także na temat innych pracowników Uniwersytetu. W połowie 1947 r. wytypowano grupę „reakcyjnego ustosunkowania się do obecnej rzeczywistości”. Za największych wrogów ustroju uznano profesorów: Edwarda Taylora, Adama Wrzoska, doc. Kazimierza Stojałow- – i doc. Roguskiego. Wytypowanych pracowników objęto zainteresowaniem UB, gromadząc informacje na ich temat. Wszystkim założono specjalne teczki i otoczono ich agentami. Dzięki ich donosom ustalono, że prof. Taylor bardzo krytycznie oceniał sytuację w Polsce, uznając polski rząd za zależny od Moskwy, ponadto uważał, że terror w Polsce jest organizowany na wzór radziecki. Inny podejrzany, doc. K. Stojanowski, przeniósł się na początku 1946 r. do Wrocławia, przestał więc interesować tutejsze służby. Urząd Bezpieczeństwa szczególnie interesował krąg profesorów związanych z uniwersytetem w Wilnie, w tym zwłaszcza prof. Leon Babiński, prof. Staniewicz, a także Tadeusz Vetulani, oraz profesorów Politechniki Lwowskiej: Kazimierz Suchecki i Aleksander Kozikowski.
Ponieważ uznawano, że wszyscy oni są wrogo usposobieni do obecnej rzeczywistości, postanowiono pozyskać z ich otoczenia tajnych współpracowników w celu inwigilacji.
W zainteresowaniu UB był także prof. Znamierowski, który po procesie syna Stanisława Kasznicy miał stwierdzić, że morduje się najlepszych synów narodu. W okresie kampanii referendalnej w 1946 r. UB odnotował, że prof. Vetulani nawoływał do odpowiedzi „nie” na wszystkie pytania. Według UB, w podobnym duchu wypowiadał się prof. Janusz Jagmin ‒ przed wojną prof. Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie ‒ stwierdzając, że „na idiotyczne pytania dawaliśmy należytą odpowiedź”. Podejrzanym był także dr Józef Burszta, żołnierz Armii Krajowej, który po wojnie wstąpił do zorganizowanego przez Stanisława Mikołajczyka Polskiego Stronnictwa Ludowego. W okresie pełnego stalinizmu działania UB były bardziej zdecydowane, a politycznych przeciwników prześladowano.
Z funkcji prorektora „zniknął” w roku akademickim 1947/1948 prof. Wiktor Schramm. Aresztowano go na ulicy 8 XII 1949 r., w areszcie przebywał do 24 III 1 1950 r.
Po zwolnieniu z więzienia prof. Schramm wrócił na stanowisko na Wydziale Rolniczym. Senat UP zwrócił się z wnioskiem o umożliwienie mu prowadzenia wykładów. Władze jednak nie wyraziły na to zgody i 31 X 1950 r. profesora przeniesiono przymusowo w stan spoczynku. Z przyczyn politycznych aresztowano także prof. Witolda Staniewicza ‒ przedwojennego posła i ministra. Zatrzymano go 21 X 1950 r. Podstawą oskarżenia było napisanie broszury „Wilno w czasie drugiej wojny światowej”, w której stwierdzał, że partyzantka radziecka współpracowała z Niemcami przeciwko AK. W śledztwie starano się uzyskać od profesora przyznanie się do winy, a także zeznania obciążające innych pracowników uczelni. Także i tym razem w obronie Staniewicza stanęło poznańskie środowisko naukowe. Ostatecznie śledztwo przeciwko niemu umorzono w kwietniu 1952 r.
Autorowi nie udało się bowiem wydać tej publikacji, którą z wydawnictwa przejął UB. Nie oznaczało to jednak przywrócenia do pracy z młodzieżą. W ministerstwie uznano, że profesor nie powinien pracować na uczelni nawet w dziale gospodarczym. Zakaz obowiązywał do końca okresu stalinowskiego. Do pracy na uczelni (WSR) prof. Staniewicz powrócił dopiero w 1956 r.
Z uczelni usunięto także prof. Adama Wrzoska. Stało się to na wniosek KW PPR, a w sprawę zaangażowane było także MBP. Praktyki takie były dość częste. W efekcie zakulisowych działań władz z uczelni usunięto prof. Stanisława Kasznicę i prof. Edwarda Taylora. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych UB interesowało się także prof. Kazimierzem Tymienieckim i Gerardem Labudą. Szczególnie drastyczny był przypadek prof. Ludwika Jaxa-Bykowskiego. Zaangażowany w działalność ośrodka zmierzającego do restytuowania Stronnictwa Narodowego, został aresztowany publicznie, w holu Collegium Minus. Po trzech miesiącach śledztwa profesor przyznał się do działalności w nielegalnym stronnictwie narodowym. Oskarżono go więc o „dążenie do obalenia przemocą ustroju demokratycznego Państwa Polskiego”, co było specjalnie stworzonym paragrafem dla zwalczania opozycji politycznej. Środowisko naukowe Uniwersytetu nie zapomniało o swym profesorze. W jego obronie występował nawet rektor prof. S. Błachowski, zaświadczając, że w okresie okupacji Bykowski organizował tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich i nie współpracował z okupantem. Działania te okazały się daremne. Skazany został 23 II 1948 r. na sześć lata więzienia, z natychmiastowym zredukowaniem kary do lat trzech, czemu towarzyszył komentarz wyrażający nadzieję, że ten wymiar kary „pomimo podeszłego wieku i złego stanu zdrowia skazanego pozwoli mu jeszcze wrócić do pracy po odcierpieniu kary, żeby mógł uzupełnić, względnie odtworzyć liczne cenne dla Polskiej Nauki prace i rękopisy zniszczone przez niemieckiego okupanta”. O złym stanie zdrowia prof. Jaxy-Bykowskiego świadczy fakt, że zwolniony został ze szpitala więziennego po trzech tygodniach, a zmarł w trzy miesiące później.Trudno więc widzieć w cytowanych wyżej słowach coś innego niż szyderstwo. Represje dotknęły także studentów. …..
Nowe władze starały się stopniowo podporządkowywać sobie uczelnie wyższe, eliminując z nich kadry nieprzystające do nowych wymogów. Krytykując „starą” inteligencję za niezrozumienie nowych czasów, starano się stworzyć „nową”, która włączy się w realizację ideowych zadań, w tym celu sztucznie zwiększano liczbę studentów pochodzenia robotniczego i chłopskiego. Wkraczający coraz szerzej w polskie życie stalinizm domagał się odejścia od przedwojennej tradycji uniwersyteckiej z jej autonomią, na rzecz wprzęgnięcia uniwersytetu w budowę nowej, socjalistycznej Polski. Wymagało to zwiększenia nadzoru nad szkołami wyższymi. Już w drugiej połowie 1946 r. podjęto działania w tym kierunku: dekretem prezydenta KRN powołano Radę Szkół Wyższych. Jej przewodniczący, Włodzimierz Sokorski, podczas pierwszego posiedzenia we wrześniu 1946 r. stwierdził: „Dziś już nie ulega wątpliwości, że szereg uczelni powstało niezgodnie z potrzebami naszego życia gospodarczego i kulturalnego”. Oznaczało to rozpoczęcie procesu dostosowywania struktury uczelni do politycznego zapotrzebowania. …
powołane zostały w 1948 r. nowe władze Uniwersytetu i jego wydziałów. Uprzednio stanowisko w tej sprawie wypracowała Międzypartyjna Komisja Kadr PPR i PPS dla spraw szkół wyższych w Poznaniu, formułując swoje zalecenia i opinie także odnośnie do poszczególnych osób.
Jako rektora Uniwersytetu Poznańskiego wskazała ona prof. Kazimierza Ajdukiewicza. Prorektorem miał zostać prof. Bolesław Kuryłowicz. Było to zastosowaniem schematu, według którego u boku wybitnego uczonego o uznanym autorytecie umieszczany był zaufany człowiek PZPR i UB.
…… W 1950 r. powołane zostało oddzielne ministerstwo dla tego szczebla wykształcenia – Ministerstwo Szkół Wyższych i Nauki. W następnym okresie toczyły się prace nad nową strukturą. W grudniu 1951 r. uchwalono nową ustawę dotyczącą szkolnictwa wyższego i pracowników nauki, napisaną już w stalinowskim duchu, która zmieniła nazwę resortu na Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego. Jej podstawą była krytyczna ocena stanu szkolnictwa wyższego, a zwłaszcza kadry uniwersyteckiej. Środowisko to oskarżano o konserwatyzm, nadmierny liberalizm, niedostateczną czujność wobec działań „wroga klasowego i elementów reakcyjnych”, niechęć do korzystania z doświadczeń radzieckich, niedostateczne propagowanie zasad marksizmu-leninizmu.
…. Decydujący głos w kwestiach personalnych miały organizacje partyjne. Minister mógł też odwoływać pracowników naukowych, a także przenosić ich do innych placówek. Rola rektora spadła do zadań wykonawcy decyzji ministerialnych, wszelkie zarządzenia musiał on bowiem uzgadniać z ministerstwem.
W tym okresie ważną, jeśli nie wręcz decydującą, rolę odgrywały funkcjonujące na uczelni organizacje polityczne, zwłaszcza Polska Partia Robotnicza (później Polska Zjednoczona Partia Robotnicza). Już w 1946 r. 10-osobowa grupa pracowników założyła koło Polskiej Partii Robotniczej. Początkowo tworzyli je głównie pracownicy administracyjni. Powstało także koło Polskiej Partii Socjalistycznej. W grudniu 1948 r. z połączenia obu kół powstała komórka Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jej znaczenie i rola szybko rosły. W procesie centralizacji zarządzania uczelnią i poddania jej kontroli władz partyjnych, to właśnie organizacja partyjna miała decydujący wpływ na życie Uniwersytetu, choć jej rola ograniczała się do realizacji wytycznych płynących z KW PZPR. Od 1945 r. na Uniwersytecie istniało koło Stronnictwa Ludowego. Do 1950 r. stronnictwo liczyło ok. 100 członków. Po 1950 r. przemianowano je na koło Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
……. W okresie stalinizmu władze partyjne przystąpiły do ofensywy w kwestii obsadzenia stanowisk na uczelni własną kadrą. …… Komitet Wojewódzki PZPR oraz UB starały się wpływać na obsadę funkcji rektorskich i dziekańskich, choć – co ciekawe – nie zawsze propozycje wychodzące z komitetu uczelnianego były wprowadzane w życie. Polityczny nadzór dotyczył także polityki personalnej i awansów. Niewygodnych profesorów odsyłano na emeryturę. W ten sposób w latach 1947‒1952 pozbyto się profesorów: Adama Wrzoska, Stanisława Kasznicy, Zygmunta Moczarskiego, Bronisława Niklewskiego, Adama Skałkowskiego, Edwarda Taylora, Władysława Kowalenki, Wiktora Schramma, Józefa Kostrzewskiego, Zygmunta Lisowskiego, Mariana Nadobnika, Witolda Klingera, Witolda Staniewicza i ks. Szczęsnego Dettloffa, docentów: ks. Kazimierza Kowalskiego i ks. Mieczysława Dybowskiego oraz doktorów: Mariana Wachowskiego i Jana Ślaskiego.
Podstawowa Organizacja Partyjna typowała, w porozumieniu z KW PZPR, osoby mogące awansować na stanowiska profesorskie.
….. Organizacje partyjne na wyższych uczelniach „w trosce o nowe socjalistyczne kadry […] przeanalizowały stare kadry i brały czynny udział w komisjach doboru kadr przy KW i dalej po uzgodnieniu wniosków przedstawiały sprawę komisjom”. Równocześnie sugerowano, że trzeba wystąpić do ministerstwa o przyznanie takiej ilości etatów asystentów, „w granicach w jakich jesteśmy w możności etaty te obsadzić przez ludzi, których wytypuje partia”. Posunięto się jeszcze dalej: podczas zebrań partyjnych poddawano publicznej krytyce wymienianych z nazwiska profesorów, „tkwiących w błędnych koncepcjach ideologicznych”, co, jak stwierdzono w sprawozdaniu, „ogromnie przyczyniło się do postawienia wykładów na właściwy poziom”. By „pomóc” profesorom w przezwyciężaniu „hołdowniczego stosunku do nauki burżuazyjnej”, polecano, aby pisali podręczniki i skrypty w oparciu o doświadczenia „przodującej nauki radzieckiej”.
Starano się też zmuszać profesorów do pracy nad wychowaniem nowych, „słusznych” kadr. ……
…. Prowadzono też planowe działania, obniżające autorytet „niepewnych politycznie profesorów”. Jak odnotowano w sprawozdaniu POP: dalszym momentem walki była publiczna krytyka na zebraniach partyjnych ZMP- -owskich i ogólnomłodzieżowych idealistycznych wypowiedzi profesorów i wykładowców wymienionych z nazwisk, co ogromnie przyczyniło się do postawienia wykładów na właściwym poziomie. […] …..
W grudniu 1950 r. POP podjęła nawet uchwałę, że „otoczy opieką kadry profesorskie i asystenckie oraz wzmoże wysiłki w kierunku doskonalenia ich poziomu ideologicznego”. Niewygodnych profesorów zastępowano innymi, sugerując konieczność kontynuowania akcji. W grudniu 1952 r. oceniano, że „wnioski te zostały już w części zrealizowane i 12-tu nowych profesorów zajęło katedry po starych lub nowo utworzone. Są to albo partyjni profesorowie, tacy jak Puchalski, Klimek, Lewandowski, względnie pozytywni bezpartyjni, jak np. Trojanowski, Goetz, Perkitny i inni”. Niekiedy było to jednak utrudnione. Jak stwierdzono podczas obrad egzekutywy KW: „jest kilku naukowców o wrogich poglądach – lecz trudno w tej chwili ich zdjąć, ponieważ nie ma ich kto zastąpić.
….Partyjna ofensywa stopniowo łamała opór środowiska naukowego. Ta wszechwładza partyjnej organizacji na Uniwersytecie, w połączeniu z powszechnym przekonaniem, że system będzie trwał wiecznie, spowodowała, że pracownicy starali się maskować swe rzeczywiste przekonania, „naginając” się często do partyjnych wymogów. Jak stwierdzono w partyjnym sprawozdaniu: Dzisiaj Partia na Uczelni przedstawia tak duży ciężar gatunkowy i autorytet, że nie ma sprawy z żadnej dziedziny – naukowej, pedagogicznej, dydaktycznej czy administracyjnej, która nie byłaby rozwiązana przy współudziale POP.
Obecnie na palcach można policzyć profesorów czy pomocnicze siły naukowe, które nie odwiedzają POP, nie utrzymują z nią kontaktu, względnie nie radzą się w sprawach przez nie prowadzonych. W nowej rzeczywistości politycznej najważniejszym elementem oceny pracownika była kwestia polityczna, czyli stosunek danej osoby do rzeczywistości politycznej i budowy socjalizmu, a dopiero w drugiej kolejności kwalifikacje zawodowe. ….
Praktycznie na Uniwersytecie nie było profesorów-marksistów, stąd z konieczności tolerowano „starą” kadrę wykładowców, mimo powszechnego w kręgach partyjnych przekonania o ich szkodliwym wpływie na studiującą młodzież. Dostrzegano więc konieczność odmłodzenia kadry „w drodze zastąpienia starszych i nie mających częstokroć perspektyw rozwojowych asystentów zdolnymi i wybijającymi się pod względem uzdolnień naukowych ZMP-owcami”.
…. Jednak wpływ kadry profesorskiej na życie uczelni systematycznie malał. Kluczowe decyzje dotyczące organizacji studiów, kwestii kadr czy wreszcie kierunków badań podejmowały instancje partyjne. Pod ich naciskiem senat podejmował inicjatywy wpisujące się w program polityczny, preferowany przez władze. W systemie centralizacji wszelkiej działalności i nadawania każdej charakteru instytucjonalnego, w połowie grudnia 1949 r. na UP pojawiła się inicjatywa powołania do życia organizacji zrzeszającej profesorów.
Kilkunastu pracowników uczelni, w tym rektor prof. Kazimierz Ajdukiewicz, profesorowie: Bolesław Kuryłowicz, Zygmunt Pietruszczyński, Józef Jan Bossowski, Jerzy Suszko, Marian Zimmermann, Jerzy Janicki, Adam Wiegner, a także kilku asystentów i adiunktów, w tym Alfons Klafkowski i Czesław Madajczyk, postanowili założyć Klub Demokratycznej Profesury. Na czele tymczasowego zarządu stanął rektor prof. Ajdukiewicz. W dniu 11 III 1950 r. wybrano stały zarząd klubu z prof. Błachowskim jako przewodniczącym, założyciele klubu zwrócili się z pismem do Zarządu Miejskiego z prośbą o rejestrację stowarzyszenia. Organizacja stawiała sobie za cel „współdziałanie z władzami państwowymi i władzami szkół wyższych w procesie demokratyzacji szkolnictwa wyższego i nauki, a także oddziaływanie na środowisko naukowe w celu podnoszenia poziomu ideologicznego i wciągania go do realizacji zadań Polski Ludowej”. Członkowie klubu byli zobowiązani postępować zgodnie z linią ideologiczną klubu. Po rejestracji liczył 317 członków. Trudno założyć, że była to własna inicjatywa samych zainteresowanych, raczej była to realizacja odgórnej dyrektywy politycznej…….
. W planach stworzenia z Uniwersytetu Poznańskiego wzorowej placówki socjalistycznej kluczową kwestią była nowa kadra. …..W nowym okresie sytuacja uległa zasadniczej zmianie – zaczęła funkcjonować partyjna nomenklatura stanowisk. W ramach tej procedury decydujący głos w sprawie zatrudnienia miała organizacja partyjna. W okresie wkraczania w stalinizm kwestia ta nabrała kluczowego znaczenia. Od walorów merytorycznych często ważniejsze były kryteria polityczne.
….. Na szczęście okres stalinizmu trwał stosunkowo krótko, nie zdążono więc „oczyścić” Uniwersytetu z wszystkich doświadczonych pracowników……
. W marcu 1953 r. centralnym tematem była śmierć Stalina. Na zebraniach studenckich omówiono odezwy KC KPZR i KC PZPR. Oczywiście na uczelni odbyła się w auli uroczysta akademia żałobna….. Oczywiście ujawniły się „wrogie elementy”, i to zarówno wśród studentów, jak i pracowników, co UB skrzętnie odnotował. Profesor Czekalski stwierdził np., że „szkoda krepy dla Stalina”. Wypowiedź księdza profesora Dettloffa w lokalu Klubu Demokratycznej Profesury, przytaczana potem w różnych wersjach, spowodowała skandal polityczny nagłośniony przez władze partyjne, co zrodziło kilka uchwał z wyrazami potępienia, zaś finałem było nadzwyczajne posiedzenie senatu i zwolnienie Szczęsnego Dettloffa z pracy na Uniwersytecie; przywrócony do niej został w 1956 r.
Filed under: Bez kategorii, Historia nauki, książki, Nauka w PRL, Ośrodek poznański | Tagged: instalacja komunizmu, kadry akademickie, PZPR, represje, UAM | Leave a comment »