Jan Karol Tkocz – TW ps. “Jan”, bezcenne źródło informacji na temat politycznych postaw pracowników Instytutu Śląskiego

baner-czlowiek-nauki15

Nauka Polska – Bazy danych > Ludzie nauki

prof. dr hab.  Jan  Karol  Tkocz 

Id osoby:   33190

Dyscypliny KBN: geografia

Specjalności: geografia społeczno-ekonomiczna

Miejsca pracy: Nieaktualne:  Uniwersytet Śląski w Katowicach; Wydział Nauk o Ziemi; Katedra Geografii Ekonomicznej

Pełnione funkcje: Nieaktualne:

Kierownik  Uniwersytet Śląski w Katowicach; Wydział Nauk o Ziemi; Katedra Geografii Ekonomicznej

Uzyskany tytuł profesora: 2001/01/01,   nauki o Ziemi

——————-

Jan Tkocz w Wikipedii 

prof dr hab.Jan Tkocz (ur. 1939) – polski geograf.

Specjalizuje się w geografii społeczno-ekonomicznej. Do roku 2006 pełnił funkcję kierownika Katedry Geografii Ekonomicznej Uniwersytetu Śląskiego. Wcześniej pracował w Instytucie Śląskim w Opolu i na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Obecnie jest profesorem emerytowanym. Autor jedynej pełnej monografii geograficznej wsi w Polsce – Organizacja przestrzenna wsi w Polsce (1998). Wypromował dwóch doktorów.

  • Osiedle rolnicze na Śląsku Opolskim w procesie uspołeczniania ziemi(1980), Opole, Instytut Śląski
  • Statystyczna charakterystyka wsi i miast województwa toruńskiego w 1988 roku (1995), Katowice,Wydaw.UŚ.

Obszary wiejskie i grunty rolnicze w Polsce. Wyniki badań ankietowych-1988, T. 1-4, (1990) razem z: M. Stelmach, R. Malina i B. Żukowski.

  • Organizacja przestrzenna wsi w Polsce (1998), Katowice,Wydaw.UŚ.
  • Empiryczna charakterystyka ludności wsi zurbanizowanej województwa śląskiego w 2000 roku (2005), Katowice,Wydaw.UŚ.
  • Podstawy geografii społeczno-ekonomicznej : wykład teoretyczny (2005), Katowice,Wydaw.UŚ.

——————————————————————————————–

baner14

Jan Karol Tkocz – TW ps. “Jan”

Wśród licznej agentury, jaką dysponowała SB w środowiskach naukowych Opolszczyzny, szczególną „pracowitością” wyróżniał się TW ps. “Jan” – doc. dr hab. Jan Karol Tkocz, ówczesny pracownik Instytutu Śląskiego w Opolu, późniejszy profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Prawdopodobnie żaden inny agent SB w tych środowiskach nie może równać się z nim pod względem ilości oraz informacyjnego bogactwa składanych doniesień. Na bieżąco informował on SB o stosunkach panujących w Instytucie Śląskim, sporządzał charakterystyki poszczególnych pracowników, wskazywał po imieniu i nazwisku osoby podejrzane o prowadzenie lub wspieranie zakazanej działalności, a nawet sugerował podejmowanie określonych działań represyjnych w stosunku do wskazanych przez siebie osób.

Opracowane na podstawie jego doniesień dokumenty, zgromadzone w pękatym segregatorze z materiałami sprawy obiektowej krypt. “Silesiae”, stanowią dziś jedyną w swoim rodzaju kronikę tego, co działo się w środowisku Instytutu Śląskiego w dramatycznych czasach “wojny polsko-jaruzelskiej”.

Dr Jan Karol Tkocz był do 1979 r. kierownikiem Zakładu Odry w Instytucie Śląskim. Został jednak zdjęty z tego stanowiska na skutek skarg pracowników, stawiających mu m. in.: m. in.: następujące zarzuty: “Prace wykon[yw]ane w Zakładzie są narzucane, nie rozwijają intelektualnie, nie zawsze odpowiadają przygotowaniu i wykształceniu tych, którzy je realizują. W ich wykonaniu Kierownik nie udziela merytorycznej pomocy […] Kierowanie pracami Zakładu często odbywa się w sposób uniemożliwiający pracownikom przedstawianie własnego stanowiska i ignorujący ich rzeczowe argumenty dotyczące metody i przedmiotu badań […] Pracownicy wyrażają opinię o celowym niedopuszczaniu ich do prac zleconych przez kier.[ownika] zakładu, który – ich zdaniem – rezerwuje je dla siebie […] Kierownik zakładu odnosi się lekceważąco do ich kwalifikacji, zachowuje się w stosunku do podwładnych niegrzecznie, używając przy tym określeń wulgarnych i obraźliwych epitetów. Podobnie komentuje w Zakładzie niektóre poczynania członków kierownictwa i administracji IŚ […] Sposób bycia i cechy charakterologiczne kier.[ownika] Zakładu uniemożliwiają bądź wręcz tylko utrudniają współpracę”.

Do odsunięcia dr Tkocza od kierowania Zakładem Odry przyczyniła ostatecznie postawa rady zakładowej Instytutu Śląskiego, która podzieliła opinię pracowników, uznając, że “zaistniałe w Zakładzie Odry stosunki są wynikiem obiektywnie nieznośnych warunków lokalowych zakładu, przede wszystkim jednak są rezultatem sposobu bycia i cech charakterologicznych kierownika, dra TKOCZA”.

Dr Jan Karol Tkocz ps. “Jan” współpracował z SB już w 1973 r. Był on wówczas – i przez szereg następnych lat – tajnym współpracownikiem Wydziału II Komendy Wojewódzkiej MO w Opolu. Jego kolejnymi oficerami prowadzącymi byli niżej wymienieni funkcjonariusze KW MO w Opolu: ppor. I. Urbaniak, ppor. E. Będkowski (lata 1975-1977) oraz ppor. Zygmunt Pyszkowski (co najmniej od listopada 1977 r.).

Przez wiele lat TW ps. “Jan” interesował SB głównie jak źródło informacji w zakresie spraw związanych z zagranicznymi kontaktami pracowników IŚ. W szczególności oferował on Wydziałowi II SB pomoc w realizacji działań ofensywnych przy okazji realizacji prac badawczych związanych z planowaną budową kanału Odra-Dunaj.

Po sierpniu 1973 r. TW ps. “Jan” stał się dla SB bezcennym źródłem informacji na temat politycznych postaw pracowników IŚ, ich stosunku do “Solidarności” itp. Dostarczane przez niego informacje, użyczane przez Wydział II KW MO innym Wydziałom SB, a zwłaszcza Wydziałowi III, zaczęły w tym czasie odgrywać podstawową rolę w sprawowaniu kontroli operacyjnej nad Instytutem w ramach sprawy obiektowej krypt. “Silesiae”, prowadzonej przez Wydział III KW MO (od 1983 r. – Wydział III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych) w Opolu.

Zakres wykorzystania tych informacji przez Wydział III SB stał się tak wielki, że w drugiej połowie 1983 r. TW ps. “Jan”, wraz z jego oficerem prowadzącym, ppor. Zygmuntem Pyszkowskim, został przejęty przez Wydział III WUSW w Opolu.

Jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa, doc. dr hab. Tkocz w ewidentny sposób działał na szkodę różnych pracowników Instytutu Śląskiego, składając doniesienia nacechowane nierzadko znacznym stopniem złośliwości. Przykładem tego mogą być następujące fragmenty informacji spisanej ze słów TW ps. “Jan” w dniu 15 lutego 1985 r.:

W »Kwartalniku Opolskim«, wyda[wa]nym przez Opolskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, ukazał się artykuł mgr Marii SZMEJA pt. »Współżycie grup regionalno-kulturalnych na Opolszczyźnie« […] Z treści artykułu można wysnuć wniosek, że na Opolszczyźnie żyje mniejszość niemiecka […] Niektórzy prac.[ownicy] naukowi, jak dr [Stanisław] SENFT i doc. TKOCZ, dziwili się, że to puściła cenzura.

Mgr M. SZMEJA kończyła socjologię na UJ u prof. KWAŚNIEWICZA […] Jej przyjaciółką jest Barbara RZEPA[-GRODECKA]. Ponadto obraca się w kręgu byłych działaczy i sympatyków »S«, jak [Kazimierz] SZCZYGIELSKI, [Krystian] HEF[F]NER,

[Henryk] ŻARCZYŃSKI. Bardzo ich uradował wybór dr HEF[F]NERA na v-ce przewod.[niczącego] Komitetu Miejskiego S[tronnictwa]D[emokratycznego] w Opolu.

SZMEJA […] bezpartyjna, nie należy także do związków. Reprezentuje tzw. nieklasową socjologię. Wspólnie z wym.[ienioną] grupą organizują się pod sztandarem takim, jaki jest im wygodny. Grupa ta ma pretensje, że cenzura przeszkadza im i nie tylko im w druku […]

Dr HEF[F]NER negatywny człowiek, pozorant a nawet hochsztapler. To, co pisze oficjalnie, w stosunku do tego, co mówi, jest niewspółmierne. Nie liczy się z faktami. Podburza w rozmowach do negatywnych czynów. Podatny na sprzedanie – w kontekście wyjazdu na stypendium w k[rajach]ka[pitalistycznych]. Ma grupę, co go popiera. Najbardziej przyjaźni się z »klakierem« SZCZYGIELSKIM – mają podobne poglądy. HEF[F]NER liczy, że zostanie zatrudniony w przyszłości przy opracowywaniu encyklopedii Odry. Nie wolno do tego dopuścić, gdyż to jest ważny i poufny temat”.

W doniesieniu z dnia 9 lutego 1982 r. TW ps. “Jan” tak charakteryzował polityczną sylwetkę dr Heffnera: “[…] był ściśle związany z KOR-em poprzez profesora ZIPSERA – rektora Politechniki Wrocławskiej. HEF[F]NER był doktorantem u ZIPSERA i później był także pod jego wpływem. Ponieważ ja także robiłem pracę naukową we Wrocławiu wiem od innych pracowników naukowych, że rektor Politechniki Wr. nie krył się ze swoją sympatią do KOR-u, a nawet podejrzewany był o działalność w tym ruchu”.

W 1985 r. TW ps. “Jan” doniósł, że zatrudniony w Instytucie Śląskim kierowca, Jan Kuliczkowski zwany Witkiem, wznosi okrzyki “niech żyje »Solidarność«” oraz napisał “Solidarność” na szybie portierni.

Przez szereg lat TW ps. “Jan” próbował działać na szkodę dr Janusza Sawczuka, który w latach 1981-1984 był I sekretarzem POP PZPR przy Instytucie Śląskim. W swoich doniesieniach “Jan” podkreślał stale, że dr Sawczuk posiada poglądy socjaldemokratyczne, a nawet sugerował, że może on pracować dla zachodnioniemieckich służb wywiadowczych.

W maju 1980 r., charakteryzując postawę dr Sawczuka, mówił on m. in.: “SAWCZUK jest wybitnym koniunkturalistą. […] można także powiedzieć, że nie popiera naszej racji stany i aktualnej polityki”.

W czerwcu 1982 r., relacjonując zorganizowane w Opolu spotkanie z sekretarzem KC PZPR. Marianem Orzechowskim, TW ps. “Jan” w następujący sposób “rozliczył” prowadzącego spotkanie I sekretarza POP PZPR przy IŚ”: “Jeżeli chodzi o SAWCZUKA, to informuję, że jemu odpowiedzi sekretarza ORZECHOWSKIEGO nie podobały się, gdyż on jest socjaldemokratą, a nie komunistą. Nie powinien należeć do PZPR, a tym bardziej pełnić funkcji I sekretarza. Jest on postępowy wobec kapitalizmu i feudalizmu, a[le] wsteczny wobec rewolucji, a tym samym wobec dzisiejszego stanu”.

Przypomniawszy zaraz potem, że dr Sawczuk przebywał w RFN w okresie sierpień-wrzesień 1980 r., TW ps. “Jan” tak przedstawił okoliczności objęcia przez niego funkcji

I sekretarza POP PZPR, sugerując, że może on uprawiać polityczną dywersję w interesie rzekomych zleceniodawców zagranicznych: “[…] gdy powstała »Solidarność« [dr

Sawczuk] wrócił do Polski [i] objął wakat I sekretarza POP PZPR przy Instytucie po dr BARANOWSKIM i potem znów wyjechał do RFN. Chyba większość pracowników naukowych Instytutu odniosła wrażenie, że SAWCZUK bardzo chciał zostać sekretarzem i nawet o to zabiegał wśród kolegów. Możliwe, że mu tak kazano podczas jego pobytu w RFN, aby działał i rozsadzał partię w Instytucie od wewnątrz”.

Wkrótce potem TW ps. “Jan” posunął się jeszcze dalej w swoich insynuacjach na temat rzekomej działalności agenturalno-dywersyjnej dr Sawczuka. Podczas kolejnego spotkania z por. Pyszkowskim w dniu 18 czerwca 1982 r. mówił on m. in.:

Wśród członków PZPR w Instytucie dużo mówi się o tym, że należy zdjąć ze stanowiska I sekretarza POP dr Janusza SAWCZUKA. Nikt nie wie, jak to zrobić. Najlepiej by było, gdyby sam zrezygnował. SAWCZUK ma w lecie br. wyjechać do BERLINA ZACHODNIEGO na 3-miesięczne stypendium. Może właśnie przed wyjazdem do B. ZACH. Na zebraniu POP znajdzie się ktoś odważny i zaproponuje zdjęcie [go] z funkcji sekretarza lub rezygnację dobrowolną.

Jak już wcześniej informowałem, SAWCZUK to typowy socjaldemokrata, a nie komunista. Funkcję sekretarza objął – moim zdaniem – na czyjeś polecenie […] Mógł się skusić obietnicą pewnej kwoty zachodnich pieniędzy i pewne sprawy wykonywać na polecenie ludzi, którzy chcą wszystko wiedzieć o POLSCE. Czyli, krótko mówiąc, zgodzić się na współpracę z wrogimi nam służbami.

Na taką właśnie decyzję wym.[ienionego] mógł wpłynąć prof. [Hans Adolf] JACOBSEN z fundacji im. Eberta, który kilkakrotnie był w Polsce […] Właśnie prof. JACOBSEN pomagał SAWCZUKOWI w załatwieniu stypendium w fundacji Eberta”.

W marcu 1983 r. TW ps. “Jan” po raz kolejny powrócił do swoich obsesji na temat rzekomej działalności agenturalno-dywersyjnej dr Sawczuka, Okazji po temu dostarczył fakt ubiegania się dr Sawczuka o dalszy pobyt naukowy w Berlinie Zachodnim. Licząc zapewne na storpedowanie starań czynionych przez dr Sawczuka, “Jan” przedstawił sprawę por. Pyszkowskiemu w następujący sposób:

Dnia 14 lub 15 marca br. przebywał w Biurze Zagranicznym PAN w WARSZAWIE dr Janusz SAWCZUK. Załatwiał zezwolenie na dalszy pobyt w BELINIE ZACHODNIM […]

W kilka dni po powrocie SAWCZUKA z W-wy rozmawiałem z nim w bibliotece Instytutu […] Wym.[ieniony] udzielił informacji bardzo ogólnych. Udawał, że nie pamięta też niektórych – b. ważnych – szczegółów związanych np. z fundacją EBERTA […] Jest to celowe ukrywanie jego zażywnych stosunków z EBER[T]STIFTUNG […]

Jest [on] zakochany w SPD. Aktualnie robi habilitację dot. socjaldemokracji. Ma kontakty z Niemieckim Towarzystwem Historyków. Bardzo lekceważąco wyraża się o Komisji d/s Badań Zbrodni Hitlerowskich […]

J. SAWCZUK b. uaktywnił się w »Solidarności«. Był cichym rzecznikiem obalenia ustroju. Nikt się na nim jak dotąd nie poznał. Zabiegał o stanowisko sekretarza POP. Wrócił nawet w czasie wyborów do POP z RFN. Jeździ często na Zachód (B.[erlin] Zachodni) i zawsze wraca w najważniejszych momentach. Chce wyjechać z Polski przed świętami, co wydaje się dziwne, bo znając NIEMCÓW, kto będzie chciał gościć go za darmo w okresie świąt wielkanocnych [?].

Podejrzenia dotyczące rzekomej współpracy z obcymi służbami wywiadowczymi, były formułowane przez “Jana” także w odniesieniu do dr Romana Radwańskiego. W doniesieniu z dnia 5 marca 1982 r. TW ps. “Jan” tak wypowiadał się na temat tego ostatniego: “Podejrzewam go o współpracę albo ze Służbą Bezpieczeństwa albo z obcymi służbami z krajów kapitalistycznych. Wynika to z jego zachowania, postawy, z komentarzy wypowiadanych na różne tematy, szczególnie dot. aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych w kraju. Bardzo precyzyjnie interesuje się opiniami, a także [tym] kto je wygłasza, pod czyim adresem lub na jaki temat. Czy są one związane z ważnymi osobami województwa i kraju. Lubi to dokładnie zapamiętywać. Zawsze zajmuje postawę prowokującą do dyskusji. Poczynając od zebrań partyjnych, a kończąc na prywatnych dyskusjach » przy herbatce«. Ostatnio bardzo go interesują opinie polityczne, postawy i poglądy pracowników naukowych Instytutu”.

Przy okazji swoich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa doc. dr hab. Tkocz próbował także załatwiać osobiste porachunki z dyrektorem Instytutu Śląskiego, prof. Januszem Kroszelem, z którym ostro poróżnił się w 1984 r. Świadczy o tym treść poniższego wyciągu z informacji przekazanej przez TW ps. “Jan” w dniu 23 lutego 1984 r.: “… KROSZEL podporządkował sobie całkowicie Radę Wydawniczą. W wyniku [tego] wspólnie decydują, jak i komu przyznać pieniądze. Kto jest oporny, tego się odrzuca. Było tak ok. 4 lata temu z doc. Janem TKOCZEM, który odmówił KROSZELOWI udziału w członkostwie Rady, gdyż nie popierał jego bandytyzmu. KROSZEL skreślił go z rady i powiedział, że on także ma w d… Instytut i idzie do WSP”.

Doniesienia innych osobowych źródeł informacji, jakimi SB dysponowała w środowisku Instytutu Śląskiego, nie wystawiają najlepszego świadectwa samemu doc. dr hab. Tkoczowi.

21 listopada 1984 r. TW ps. “Lech” wystawił mu następującą opinię: “nic nie robi, czas spędza w domu, zły przykład”. Tylko pozornie kontrastuje z tym “pozytywna” opinia wystawiona dr Tkoczowi przez kontakt służbowy “LW”: “b. pryncypialny, stabilne poglądy, zagorzały komunista”.

TW ps. “Jan” – doc. dr hab. Jan Karol Tkocz był efektywnie wykorzystywany przez SB do końca 1985 r.

Z początkiem tego roku TW ps. “Jan”, uskarżający się swojemu esbeckiemu opiekunowi na niedocenianie go przez kierownictwo Instytutu Śląskiego, zaczął starać się o stanowisko kierownika katedry na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. O staraniach tych tak pisał kpt. Pyszkowski po spotkaniu z “Janem” w dniu 15 lutego 1985 r.: “Jest to pierwsze spotkanie w tym roku, gdyż TW zwrócił się w m-cu styczniu telefonicznie z prośbą o przełożenie terminu spotkania w związku z załatwianiem spraw związanych z przejściem na Uniwersytet Śląski. Przejścia takowego nie załatwił, gdyż aktualny kierownik katedry, którego miał zastąpić TW, ma przejść na emeryturę dopiero pod koniec br.

Doc. dr hab. Tkocz nie zdołał jednak zrealizować swoich planów, związanych z przejściem do pracy na UŚ, a jednocześnie dalszemu pogorszeniu uległy jego stosunki z innymi pracownikami Instytutu Śląskiego, a zwłaszcza z dyrektorem Kroszelem.

Sytuacja ta odbiła się bardzo negatywnie na zdrowiu i kondycji psychicznej “Jana”. W coraz większym stopniu zaczął on ulegać swoim osobistym obsesjom. Czuł się osaczony w środowisku IŚ, być może po części w związku z jakimiś podejrzeniami na temat jego związków z SB, a może i na tle odzywającego się w nim poczucia winy.

W tych warunkach doszło do poważnego rozluźnienia relacji łączących go dotąd ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyrazem tego było przekwalifikowanie go z tajnego współpracownika na konsultanta SB (w takim właśnie charakterze występuje on od 1986 r.).

Dnia 8 kwietnia 1986 r. kpt. Pyszkowski, “po nawiązaniu kontaktu telefonicznego”, znów spotkał się z “Janem”, traktowanym już wówczas jako konsultant (a nie tajny współpracownik) SB. Tym razem jednak spotkanie, odbywające się w mieszkaniu prywatnym “Jana”, okazało się zupełnie nieudane z uwagi na kondycję psychiczną konsultanta. W sporządzonej później notatce służbowej kpt. Pyszkowski tak relacjonował zachowanie “Jana”:

W mieszkaniu panował bałagan. Pełno porozrzucanych skryptów i książek. Konsultant krótko stwierdził, że ma bardzo mało czasu, gdyż pisze kolejną pracę naukową – dziedzina i temat muszą być objęte tajemnicą, gdyż w pracy ma pełno wrogów z dyr. Januszem Kroszelem na czele. Jego teraz nic nie interesuje i nic nie wie, co się teraz dzieje w Instytucie Śląskim. Najlepiej więc będzie, jak teraz nie będę go odwiedzał i przeszkadzał mu. Gdy będzie chciał się ze mną spotkać to zadzwoni.

Aktualnie ma za wiele problemów – tak w Instytucie, jak i [w sprawach] prywatnych, w rozwiązywaniu których nikt nie może mu pomóc. Pogorszyło się także jego samopoczucie. Nie może spać. Aby zasnąć, musi brać »Relanium« lub »Oxezapan« i to w coraz większych ilościach. Ponadto ma dużo podejrzanych telefonów. Ktoś ciągle go sprawdza. To musi być ktoś z Instytutu.

Zawiódł się na wszystkich; także na swoich kolegach oraz na I sekretarzu POP PZPR, dr Senfcie. To mu daje dużo do myślenia. Uważa, że należy mu dać spokój. Musi teraz pracować i jeszcze raz pracować”.

W marcu 1988 r. Służba Bezpieczeństwa, na prośbę samego “Jana”, rozwiązała formalnie współpracę z nim z uwagi na jego stan zdrowia i opłakaną kondycję psychiczną. Doszło do tego w okolicznościach, o których tak pisał kpt. Pyszkowski w odnośnej notatce służbowej:

Dnia 9.03. br. wywołałem telefonicznie spotkanie z konsultantem ps. »JAN«. Celem spotkania było rozpoznanie aktualnego stanu zdrowia wym.[ienionego] oraz jego planów naukowych i zawodowych.

Konsultant stwierdził, że […] nie czuje się w pełni zdrowy. W dalszym ciągu w pracy przeżywa stresy i napięcia nerwowe. Wyalienował się prawie zupełnie ze środowiska i to od czasu stawiania mu przeszkód w przejściu do pracy na Uniwersytecie im. M. Kopernika w TORUNIU (katedra geografii).

 

Twierdzi, że decyzja odmowna dot. jego podania o uzyskanie stypendium z Fundacji im. Eberta oraz trudności związane z przejściem do TORUNIA to efekt działań »ekipy« Kroszela. Chcą mu udowodnić, że mimo, iż się habilitował i został wysoko oceniony przez Polską Akademię Nauk, to jest w Instytucie pionkiem i zdany musi być na łaskę dyrekcji.

Pracuje w Instytucie, gdyż musi gdzieś pracować. Nigdzie nie bywa i nikt prawie go nie odwiedza. Skoncentrował się nad swoją nową pracą, będącą kontynuacją dawnych badań »Odry«, i chce ją skończyć w tym roku. Poświęcił nawet temu celowi swój urlop. Czeka na poprawę stosunków międzyludzkich w Instytucie i liczy, że wreszcie »władze« poznają się na Kroszelu i zmienią dyrektora.

Na zakończenie spotkania poprosił o rozwiązanie z nim współpracy. Zaznaczył, że nie wynika to to ze zmiany jego stosunku do naszych organów, ale po 15 latach współpracy ma prawo czuć się zmęczony. Na dalszą współpracę nie pozwala mu słaby jego stan zdrowia i słaba kondycja psychiczna. Potrzebne to jest do zbierania informacji i ciągłego przestrzegania [zasad] konspiracji”.

Życzeniu “Jana” stało się zadość. W zakończeniu cytowanej notatki kpt. Pyszkowski pisał:

Biorąc pod uwagę rzetelny przebieg 15-letniej współpracy oraz zły stan zdrowia […] konsultanta, wyraziłem zgodę na zakończenie współpracy i złożyłem podziękowania za długotrwałą i bardzo dobrą współpracę, w imieniu własnym w imieniu własnym, moich przełożonych i moim własnym, moich przełożonych i moim własnym”.

Dokumenty wytworzone przez SB w latach 1986-1988 to swoiste świadectwo moralnego bankructwa “Jana” jako agenta tej służby. Wyłania się z nich obraz rozbitego psychicznie człowieka, skłóconego z całym niemal swoim środowiskiem zawodowym. Jeżeli “Jan” liczył na to, że współpraca z SB ułatwi mu karierę naukową, to srodze się pomylił.

Ostatnie lata rządów komunistycznych w Polsce były okresem jego najgłębszej zapaści jako człowieka i naukowca. Wieloletnie stałe obcowanie ze złem, jakie reprezentowała SB, nie wyszło na dobre również jemu samemu i można powiedzieć, że sam wymierzył sobie najdotkliwszą karę.

Za swoistą ironię losu można uznać to, że doc. dr hab Jan Karol Tkocz rozwinął ponownie jako skrzydła jako naukowiec dopiero w wolnej Polsce. “Niedoceniany” w Opolu,. przeniósł się on w 1987 r. na Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Również tam nie odniósł wielkiego sukcesu, ale w końcu udało mu się zrobić akademicką karierę na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Został kierownikiem Katedry Geografii Ekonomicznej UŚ, którą w stopniu profesora kierował do końca 2006 r. (do czasu przejścia na emeryturę).

Zbigniew Bereszyński Opole, luty 2009 r. 

Dodaj komentarz